Tytułowa zakonnica to postać, która swym bladym licem i zębami piranii straszyła widownię w filmie Obecność 2 (2016). I choć jej czas ekranowy ograniczył się do zaledwie kilkunastu sekund, zapisała się ona tak mocno w świadomości odbiorców, że doczekała się własnego filmu.
I tak cofamy się na rumuńską wieś z początku lat 50-tych poprzedniego stulecia. Do ukrytego w górach, zamkniętego dla świata zakonu, przybywa tajemniczy ksiądz-agent, specjalizujący się w zjawiskach paranormalnych, ojciec Burke (Demián Bichir). Towarzyszy mu przyszła zakonnica, siostra Irene (Taissa Farmiga) oraz Frenchie (Jonas Bloquet), chłopak, który kilka dni wcześniej znalazł jedną z zakonnic powieszoną przed klasztorem.
Od samego początku nic nie jest tym, czym się wydaje, a w mrokach zimnych murów czeka pradawne zło, przed którym zakonnice poprzysięgły chronić świat. Nie trzeba będzie długo czekać, by bohaterowie przeszli prawdziwy test wiary gdy demon Valak postanowi opuścić opactwo i zarżnie każdego, kto stanie mu na drodze.
Hardy, po swoim udanym debiucie Z lasu (2015), kontynuuje tradycję brytyjskiego horroru spod znaku Hammera, nie ukrywając również swej fascynacji włoskim kinem gatunku. Tak jak w Annabelle (2014) twórca odniósł się do obrazów Maria Bavy, tak w Zakonnicy nie trudno odnaleźć ukłony w stronę demonicznych filmów Lucia Fulciego.
Najmocniej mrokiem ocieka scenografia. Gdy bohaterowie przemierzają rumuńskie lasy, pogrążone są one w obowiązkowej mgle, a ilość krzyży i nagrobków dorównuje liczbie znajdujących się w nich drzew. Wszystko to jednak, za sprawą słabej jakości wykonania, pozostawia niesmak, nie pozwalając zawiesić niewiary tak, by czerpać z seansu pełnię przyjemności.
Wiele ostatnich horrorów o tematyce katolickiej przestawia duchowieństwo jako stan rutynowego zła. Tutaj świętokradzki demon przebiera się za jedną z zakonnic, by kpić z Kościoła, zarówno jako instytucji, jak i wspólnoty, podczas gdy rolę tej prawdziwej służebnicy odgrywa młoda Farmiga.
Jest to jednak produkcja bardzo nierówna. Napięcie, budowane licznymi, nie ukrywając również prostackimi jump scare’ami, rozładowywane jest często przez niskich lotów humor. To gryzie się zaś z dość oschłym podejściem poprzednich filmów serii do opowiadanych historii.
Ponadto, Zakonnica popełnia bardzo poważny błąd w kwestii tego, co ma do zaoferowania widowni. Valak to demon, którego w pełnej krasie pokazano nam w jednym z poprzednich filmów. Trudno też poczuć prawdziwy lęk, gdy film jawnie sugeruje, że wszystko, co widzimy, ubrane jest w halucynogenne ramy. Konkluzją słabego scenariusza jest również brak wagi zagrożenia, z jakim przyjdzie się zmierzyć.
W krótkich retrospekcjach poznajemy co prawda okruchy historii, ale jest to wiedza na tyle lakoniczna, że jej wkład w budowanie świata jest praktycznie zerowy. Każda dłuższa chwila ciszy zwieńczona jest kanonadą grzejących głośniki straszaków, które po co najwyżej półgodziny, zaczynają bardziej irytować niż straszyć.
W efekcie, Zakonnica to wykalkulowany i bezpieczny produkt, przeznaczony dla bardzo szerokiej publiczności. Zabrakło napięcia, tajemnicy. Można nawet powiedzieć, że jest to film o duchu pozbawiony duszy. Oczekując fantazyjnego sensu, czeka was spore rozczarowanie. Oglądać to można jedynie ze sporą dawką ironii.
Oskar „Dziku” Dziki
Oryginalny tytuł: The Nun
Produkcja: USA, 2018
Dystrybucja w Polsce: Warner Bros. Entertainment Polska
Ocena MGV: 1,5/5
Dobra recenzja,nie można się nie zgodzić…
PolubieniePolubienie