Wzajemna niechęć, którą żywią do siebie Grant Morrison i Alan Moore, jest legendarna, ale prawdziwie pikantnych szczegółów dowiadujemy się dopiero z wywiadu opublikowanego w trzecim numerze Full Bleed: Heavy Rotation, który właśnie został wydrukowany dzięki Kickstarterowi.
Jak przyznaje Grant Morrison w ujawnionym fragmencie wywiadu przeprowadzonego przez Gavina Edwardsa:
Przeczytałem Strażników wiele razy. Jednak powody, dla których ich znienawidziłem, gdy miałem 25 lat, wciąż się nie zmieniły, tyle że teraz w jakiś sposób ich lubię, bo jestem starszy, bo podoba mi się struktura i naprawdę podziwiam totalność tego dzieła. Ale nienawidzę go dokładnie z tych samych powodów.
Fakt, że żaden z charakterów, nie miał możliwości popisania się większym sprytem od autora, naprawdę doprowadził mnie do szału. Najmądrzejszy człowiek na świecie jest idiotą. Całe życie planuje coś, co sypie się w mgnieniu oka w proch pod koniec książki.
Psychiatra siedzi sobie z Rorschachem przez pięć minut, a ten opowiada mu wyjątkowo banalne historie o tym, jak został mścicielem, co doprowadza psychiatrę do załamania nerwowego. Jeśli jesteś psychiatrą więziennym, który cały czas ma kontakt z osadzonymi, słyszałeś już milion podobnych historii. Chodziło w tym wszystkim o to, żeby udowodnić, że prawdziwy świat to nie komiks o superbohaterach.
W mojej szkole uczono mnie w szkocko-prezbiteriański sposób, iż struktura jest ukryta – nie widzisz zasad, którymi posługuje się pisarz. Ale czytając Strażników nie jesteś w stanie przewrócić strony, by nie usłyszeć głosu: „Spójrz na mnie, spójrz na mnie, spójrz na mnie”. Ok, kumam, stary. Wywalili cię ze szkoły w wieku 16 lat za dilowanie kwasem, jesteś mądry.
Dogryzałem mu w mediach. Byłem pierwszą osobą, która powiedziała, że Strażnicy są kiepscy – w zasadzie byłem jedyną osobą, która to kiedykolwiek powiedziała. A to go rozzłościło, a mnie rozzuchwaliło. Powiedziałem, że Strażnicy byli 300-stronnicowym ekwiwalentem wypracowania ze szkoły średniej. Tak go zajeżdżałem, bo grałem wtedy w zespole, a taki właśnie jesteś jak grasz muzykę. Przeniosłem to na teren komiksu, ale z marnymi rezultatami. To go naprawdę przybiło.

Od tego czasu Alan Moore nie rozmawiał już ze mną i sam mi dogryzał. Nazwał Arkham Asylum „pozłacanym gówienkiem”. Od tego czasu nie utrzymywaliśmy już żadnych kontaktów. Wielu fanów komiksu uważa, że istnieje jakaś kosa, ale kosa wymaga, by skłóceni ludzie byli sobą wzajemnie zainteresowani. Czytam jego rzeczy, a on czyta moje, chociaż udaje, że tego nie robi, ale to robi.
To był archetypowy pojedynek i wcale nie był sprawiedliwy, bo kocham jego dzieła. Hm, tak naprawdę to nie lubię wielu z nich, ale ich autor jest oczywiście wspaniały. Wychowaliśmy się w bardzo podobnych czasach, nawet jeśli jestem od niego trochę młodszy. Dzielimy te same wpływy telewizji lat ’60 i ’70, a także książek, sci-fi, wszystkiego po kolei, tych samych komiksów. I fakt, że wszedł w magię… mówimy o dwóch ludziach, którzy są do siebie tak podobni i tak od siebie inni, że musi być jakaś kosa.
Źródło: Full Bleed
Nie jestem tak krytyczny jak Morrison, ale fakt, że strażnicy są trochę przereklamowani. Mnie najbardziej wkurza u Moore, taki kiczowaty melodramatyzm i rozhisteryzowanie bohaterów. Na dodatek za krytykowanie Arkham asylum powinien być jakiś paragraf 🙂
PolubieniePolubienie
Hmm pomyslec, ze kiedys sie zabralem nawet za jego powiesc niegraficzna i nie dalem rady skonczyc, bo byla za bardzo pretensjonalna… a Morrisona zawsze lubilem, czekam na ekranizacje The Invisibles 🙂
PolubieniePolubienie