Nowe badanie dwóch matematyków z Uniwerystetu Michigan, Davida J. Buttsa i Michaela S. Murillo, sugeruje że walkę z dezinformacją i fałszywymi treściami można wygrać poprzez długotrwałą edukację od wczesnego wieku, która uczy krytycznego podejścia do informacji.
Badanie, wykorzystujące tzw. modelowanie agentowe, czyli model obliczeniowy służący do symulacji zachowań i interakcji pomiędzy autonomicznymi jednostkami, zwanymi agentami, zostało opublikowane na łamach SIAM News, portalu Społeczności Matematyki Przemysłowej i Stosowanej (SIAM).
Jak stwierdził współautor badania i profesor Wydziału Matematyki Obliczeniowej, Nauki i Inżynierii na Uniwersytecie Michigan, Michael Mirillo: Dezinformacja jest jednym z najważniejszych problemów współczesności, który będzie się pogłębiał wraz z rozwojem sztucznej inteligencji. Nasza grupa badawcza rozwija modele dla rozprzestrzeniania się „zakażeń”, tak więc dezinformacja, jak choroba, jest dla nas naturalnym tematem.
Badanie duetu matematyków skupia się na tym, jak ludzkie opinie zmieniają się w czasie. Jeden z modeli symuluje na przykład sytuację, w której jednostki mogą wierzyć w prawdę, fałszywą informację lub pozostać niezdecydowane. A pomiędzy nimi zostaje wykreowana sieć połączeń, przypominająca tę oplatającą media społecznościowe.
Inny model, zwany „umową binarną”, pomaga z kolei zrozumieć punkt krytyczny dezinformacji, czyli taki, w którym mała zmiana może prowadzić do znaczących, rozległych skutków.
Badacze przetestowali również trzy główne strategie zwalczania dezinformacji, które rozważane są aktualnie przez Kongres Stanów Zjednoczonych. Są nimi: moderacja treści (uwzględniająca banowanie agentów propagujących fałszywe informacje), edukacja publiczna (nauka weryfikacji faktów i bycia sceptycznym) oraz kontr-kampanie (promowanie grup, których celem jest publikacja faktów).
Każda z nich została zaimplementowana do symulacji różnorakich, alternatywnych sieci społecznościowych w celu matematycznej weryfikacji swojej skuteczności.
W toku badań matematycy odkryli, że jeśli 10% populacji wierzy w dezinformację, reszta może zrobić to samo. Generalny wniosek jest więc taki, że dezinformacja bardzo łatwo się rozprzestrzenia z tego powodu, iż ludzie naturalnie wolą wierzyć w rzeczy, które zgadzają się z ich poglądami, czyli ciąży tu tzw. efekt potwierdzenia.
Najlepszą strategią, pozwalającą na zapobieganie temu efektowi jest wg badaczy uczenie ludzi rozpoznawania swojej stronniczości, otwierania się na nowe opinie i bycia sceptycznym wobec informacji publikowanej online.
Konsekwentnie, najskuteczniejszą rolę w kontroli dezinformacji przez jednostki pełni wczesna edukacja, której nie jest w stanie zastąpić nawet późna edukacja, czyli korekta poglądów po tym, jak zostały one już solidnie uformowane.
Z kolei strategie polegające na usuwaniu fałszywych treści, czy kreowaniu kampanii je zwalczających, nie miały w badaniu takiego samego wpływu jak edukacja, nawet jeśli wydają się one skuteczne w krótkiej perspektywie.
Byliśmy naprawdę zaskoczeni i zniechęceni trudnością problemu. Ale jeśli udało nam się poprawnie odgadnąć koszt i czas implementacji strategii takich jak szeroka nauka krytycznego myślenia, wciąż mówimy o problemie, z którym borykać się będziemy przez całe pokolenie.
Potrzebujemy również więcej badań, aby zrozumieć w jaki sposób ludzie wciągani są w sieć dezinformacji. Ludzie mają tendencję do ulegania sensacyjnym pomysłom, które dają poczucie siły, co daje pierwszeństwo dezinformacji. Ale znając dobrze ten aspekt ludzkiej natury, możemy usprawnić nasze modele, co pomogłoby ustawodawcom na znalezienie „pasa bezpieczeństwa” na dezinformację – podsumowuje profesor Mirillo.
Conradino Beb
Źródło: SIAM News
