Szkoła grozy (2018)

Szkoła grozy opowiada o tajemniczych śmierciach uczennic fikcyjnej Sta. Lucia Academy for Girls, filipińskiej szkoły funkcjonującej na zasadach katolickiego zakonu. Pat (Bea Alonzo), jedna z nauczycielek, posiada wyjątkowy dar komunikowania się z zamieszkującymi kampus duchami dziewczyn. Jej prywatne dochodzenie rzuca nowe światło na niepokojące zgony mające miejsce na terenie szkoły.

Młody reżyser, Mikhail Red, wykorzystuje w swoim filmie chyba wszystkie motywy, które tak dobrze znamy z hollywoodzkich horrorów. I jak na pierwsze kroki nieopierzonego twórcy, Szkoła grozy nie wypada tak najgorzej! Jednak film na pewno wymaga obniżenia progu oczekiwań.

Najmocniejszą stroną tego dzieła jest realizacja. Wszystko sprawia tutaj wrażenie naprawdę przemyślanego, dbałość o najmniejsze detale robi wrażenie. Praca kamery, scenografia i ogólna plastyka naprawdę budują klimat. I choć lwia część atmosfery zapożyczona została z klasyków azjatyckiego kina grozy, film potrafi ustać na własnych nogach.

Jednak oglądając Szkołę grozy, nie sposób nie odnieść wrażenia, że twórcy bardziej skupili się na wyglądzie, niż na przekazie. Co prawda, film dotyka problematyki zdrowia psychicznego, problemów rodzinnych, dyskryminacji, czy archaicznych praktyk wciąż obecnych w katolickich szkołach dla dziewczyn. Ale z każdą minutą wątki te nawarstwiają się, paradoksalnie oddalając widza od poczucia głębi czy nawet drugiego dna.

Nie twierdzę przy tym, że sama historia jest słaba, ale scenariusz marnuje zbyt wiele potencjalnie ciekawych motywów. Powierzchowność nie pozwala nam głębiej zanurzyć się w fabułę, a wszystko to, co mogłoby wybrzmieć głośniej, robi tutaj za „popychacz”.

Przesłanie? Szkoła grozy sugeruje, jak mocno czołobitny stosunek do wiary wpływa na nasze życie. I choć mówione jest nam to w bardzo oszczędnej formie, średnio rozgarnięty widz dość szybko dopasuje do siebie odpowiednie puzzle, odkrywając to, co twórcy ukryli pod tonami ogranych i tanich chwytów.

W efekcie, film można podsumować jako kolejną opowieść o duchach, która da radę wystraszyć mniej obeznanego z kinem grozy widza. Ale jest to mimo wszystko krok w przód dla filipińskiego horroru! Pomimo wymienionych wad, warto więc śledzić dalszą karierę Mikhaila Reda.

Oskar „Dziku” Dziki

 

Oryginalny tytuł: Eerie
Produkcja: Filipiny, 2018
Dystrybucja w Polsce: Netflix
Ocena MGV: 2,5/5

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.