Angelo (2018)

Najbardziej przerażające w filmie austriackiego twórcy, Markusa Schleinzera, jest to że przedstawiona historia oparta jest na faktach. Opowiedziany w trzech aktach życiorys czarnoskórego chłopaka, który zmuszony zostaje do bycia Europejczykiem, jest elektryzująco chłodny i bezduszny. Tak samo, jak bezwzględny okazał się „eksperyment” przeprowadzony na Solimanie przez austriacką szlachtę.

Reżyser stara się zasadniczo odwrócić klasyczny topos szlachetnego tubylca, zaszczepiony w kulturze Zachodu przez Rousseau w XVIII w., przemawiając językiem okrutnej paraboli na temat kolonialnych nadużyć i kreując tym samym humanistyczną opowieść o ludzkim cierpieniu.

Angelo najbliżej jest prawdopodobnie do Barry’ego Lyndona (1975). Ustawienia kamery często zacierają granicę między filmem fabularnym a chłodnym okiem dokumentalisty. Ważne motywy postrzegamy często jako tło, innym razem obraz skupiony jest na postaciach, które wypełniają 90% kadru. Zarówno jedne, jak i drugie można od razu wrzucić na IG!

Angelo to dzieło, które ma obsesyjny stosunek do strony wizualnej. Makijaż, ubrania, wnętrza i zalewające je światło tworzą niesamowite poczucie obcowania z przesyconą wizją przeszłości. Ale choć fotogeniczna, za upudrowaną fasadą zdaje się ciągle skrywać swoje mroczne oblicze.

Tytułowego bohatera, granego przez Kenny’ego Nzoganga, poznajemy gdy jest dzieckiem, które zostaje sprzedane na targu niewolników. Angelo od samego początku portretowany jest jako swoisty eksponat muzealny dla białych Europejczyków. Choć jego „właściciele” traktują go jako zastępczego członka rodziny (syna), chłopak pełni raczej funkcję jowialnego zwierzaka.

Takie wychowanie skutkuje tym, że Angelo wyrasta na nadwornego błazna o ambiwalentnym – balansującym między nieokrzesanym a wyrafinowanym – charakterem, co szokuje otaczającą go arystokrację. Jednak większość otaczających go ludzi zachowuje wobec niego „bezpieczny” dystans.

Schleinzer kreuje świat, w którym Angelo jest elementem projektowanej na potrzeby muzeum dioramy przedstawiającej odległą Afrykę. Jednak Czarny Ląd widzimy wyłącznie jako „ścienne malowidło”, wytwór rąk białych, europejskich artystów ze wszystkimi swoimi umownościami i niedoskonałościami. To właśnie oni odpowiedzialni są za to, jak Angelo postrzega swoją ojczyznę.

Wszystko to sprawia, że film na długo pozostaje w pamięci. Jednak oglądanie go może dla wielu okazać się prawdziwą przeprawą! To produkcja na pierwszy rzut oka bogata w formę i oszczędna w treść. Ta pierwsza mocno dominuje tę drugą, czyniąc seans momentami bardzo nużącym. Dopiero trzeci akt tak naprawdę zdaje się mówić otwarcie to, co dwa pierwsze przynajmniej powinny zaznaczyć.

Reżyser stroni przy tym od zagłębiania się w charaktery swoich postaci, czy nawet w opowiadaną przez siebie historię. Minimalizm wydaje się definiować jego autorską twórczość. Przed seansem musimy więc sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jesteśmy na taki styl gotowi. Jeśli nie, seans Angelo raczej bym odradzał.

Oskar „Dziku” Dziki

 

Oryginalny tytuł: Angelo
Produkcja: Austria/Luksemburg, 2018
Dystrybucja w Polsce: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
Ocena MGV: 2,5/5

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.