Piję Twoją krew (1970)

i_drink_your_blood_1970_poster

Scenariusz do I Drink Your Blood powstawał w najgorętszym dla Stanów Zjednoczonych okresie minionego wieku, pod koniec lat ’60. Będący u szczytu konfliktu wietnamskiego rząd USA brutalnie spacyfikował studenckie protesty antywojenne na Uniwersytecie w Kent i na Uniwersytecie Stanowym w Jackson, Charles Manson wydał słynny album LIE, a siła ruchu hipisowskiego stawała się odwrotnie proporcjonalna do siły dragów, jakich używała. Na tle tych wydarzeń reżyser David Durston umieścił historię hipisowskiej komuny czczącej Szatana.

Na swoje nieszczęście, Synowie i Córki Szatana – bo takim mianem określa się sekta – gwałcą nie tę dziewczynę co trzeba, narażając się tym samym na zemstę jej dziadka. Stetryczały starzec w swoim ferworze kończy jednak pobity i „poczęstowany” kwasem, co kończy jego zapędy do szukania sprawiedliwości.

Ale z pomocą przychodzi wnuczek, który niczym Pomysłowy Dobromir, wymyśla genialny plan uszlachetnienia ciasteczek krwią chorego na wściekliznę psa i podaniu ich niczego niespodziewającym się gówniarzom.

Jak chce tego pokrętna logika filmu, doprawione skażoną juchą placki zmieniają następnie „hipisów” w krwiożercze bestie, co prowadzi do bestialskiej, absurdalnej rzezi o wyjątkowej formie.

Sugerujący wampiryczne klimaty tytuł to przy tym jedynie marketingowy pomysł producenta Jerry’ego Grossa na sprzedawanie filmu w paczce razem z czarno białym I Eat Your Skin (1964).

Fobia, tytuł oryginalny, sugerowany przez reżysera, wydaje się bardziej adekwatny, bo film Durstona to obskurna eksploatacja wyrwana żywcem z kina samochodowego, będąca zarazem czymś w rodzaju „konserwatywnej krytyki” dla pełnej luzu i dekadencji dekady.

Nie da się ukryć, że Piję Twoją krew jest produktem swoich czasów, jednocześnie wyprzedzającym je w kwestii eskalacji brutalności, choć mowa tutaj raczej o kontekstowości w ukazywaniu śmierci, niż samej realizacji.

Obrywa się zarówno ludziom jak i zwierzętom, odcinane są ręce i nogi, a wiadra krwi radośnie ochlapują ściany pomieszczeń. Wszystko to zaś w aurze uroczej, niskobudżetowej umowności, mimo że sceny takie jak samospalenie, czy wychodzące z rany ciętej wnętrzności, naprawdę robią wrażenie!

Można powiedzieć, że Durston ciekawie połączył klimaty psychodelicznego szokera z charakterystycznym dla lat 70-tych kinem campowym. Łatwo tutaj doszukać się jawnych inspiracji kultową Nocą Żywych Trupów (1968), jednak z drugiej strony czy Romero nie podłapał co nieco z filmu Durstona, kręcąc 3 lata później swoich Szaleńców?

To kino mikro-apokalipsy, w której prym wiedzie wystylizowany na Apacza Horacy (Bhaskar Roy Chowdhury), będące świetną laurką dla jednej z najbardziej szalonych epok w historii ruchomych obrazów. Zdecydowanie warto zobaczyć, choć wspomagacze będą niezbędne, by przetrwać choćby kakofoniczną muzykę.

Oskar „Dziku” Dziki

 

Oryginalny tytuł: I Drink Your Blood
Produkcja: USA, 1970
Dystrybucja w Polsce: Brak
Ocena MGV: 3/5

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: