Mięso (2016)

Fakt pierwszy: Julia Ducournau to niezwykle świadoma reżyserka, która inspirując się klasycznym kinem kanibalistycznym, nakręciła film o seksualnym przebudzeniu kobiety, przypadającym na pierwszy rok studiów weterynaryjnych. Fakt drugi: Ducournau jest fanką body horroru (a jej idolem jest David Cronenberg), ale w swoim debiucie nie próbowała reprodukować klisz gatunkowych. Fakt trzeci: jej film z całą pewnością podzielił publiczność.

I tu wchodzimy w słodką dziurkę, bo artystyczna siła Mięsa bierze się przede wszystkim z tego, że to bardzo udana hybryda, będąca po części czarną komedią, po części dramatem, po części body horrorem, a po części solidnym filmem społecznym. Obraz ten więc trudno zaszufladkować, co u wielu widzów przyzwyczajonych do kolejnej opowieści o latających superludziach w kolorze niebieskim z pewnością wywołuje konfuzję.

Innym plusem jest styl reżyserki, nigdy przesadnie intelektualny, obywający się bez fetyszyzowania estetyki (czyt. nie znajdziemy natchnionych kadrów z zieloną łąką i Rachmaninowem w tle), i w swoim rdzeniu absolutnie PRZEZABAWNY! Osobiście, zwijałem się ze śmiechu już w połowie filmu, gdy protagonistka (grana brawurowo przez Garance Marillier) zaczęła swoje pierwsze przygody z kanibalizmem.

Ten humor niesie zresztą Mięso jak ogień! Sprawia, że sceny żyją i że człowiek się zastanawia, co będzie dalej… nawet pomimo tego, iż jest to film zasadzający się na charakterach, a nie na akcji, która gra tu zdecydowanie drugie skrzypce. Do tego wszystkiego dokłada się mroczna, industrialna scenografia i mistrzowski montaż, który tnie wszystko po lynchowsku, w taki sposób, że nic nie wydaje się definitywne.

W centrum historii Ducournau znajdujemy młodą Justine, która rozpoczyna studia weterynaryjne na prestiżowej francuskiej uczelni, gdzie któryś już rok studiuje jej siostra Alexia (Ella Rumpf), teraz przeprowadzająca ją bez pardonu przez brutalne rytuały inicjacyjne. A te składają się z awaryjnych zbiórek, polewania końską krwią, zjadania surowych króliczych nerek, chodzenia w pieluchach, śpiewania głupawych piosenek i innych studenckich rewelacji.

I wszystko byłoby pewnie cacy, gdyby Justine była taka, jak wszyscy inni. Ale nie jest, bo jest wegetarianką, jest wyjątkowo zdolna, pochodzi z rodziny o długich tradycjach weterynaryjnych, a do tego na pierwszym roku studiów wciąż jest dziewicą. Wkrótce, wraz z tajemniczą wysypką, dla młodej kobiety rozpocznie się nowy rozdział w życiu, który nie tylko uczyni z niej istotę seksualną, ale obudzi w niej żądzę na ludzkie mięso, co doprowadzi do wielu ciekawych sytuacji.

Na skutek żądzy Justine ucierpią oczywiście niewinni, ale z drugiej strony czy ta nie została wybudzona przez wszechobecny klimat perwersji i depersonalizacji? Mamy tu bez wątpienia do czynienia z komentarzem społecznym. Pożeranie ludzkich ciał ma także swoje konsekwencje. Kanibalowi grozi utrata kontroli i człowieczeństwa, do której droga wiedzie przez nadmiar bodźców. Nie bez winy jest tu siostra, która czuje się zobowiązana pokazać neofitce, jak radzić sobie, gdy w sercu odezwie się zew krwi.

Warto podkreślić, że Garance Marillier i Ella Rumpf tworzą fantastyczny duet jako siostry. Justine jest z początku nieśmiała i niezdecydowana, a Alexia silna i charyzmatyczna. Ta pierwsza rzecz jasna polega więc na drugiej, nie mając tak naprawdę pojęcia, dokąd starsza siostra ją prowadzi. A gdy mrok wyciągnie rękę do Justine, Alexia bez namysłu popchnie ją w jego objęcia. To tu zacznie się walka z losem, który wydaje się jednak nieodwracalny!

Conradino Beb

 

Oryginalny tytuł: Raw
Produkcja: Francja/Belgia, 2016
Dystrybucja w Polsce: United International Pictures
Ocena MGV: 4/5

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.