Smętarz dla zwierzaków (2019)

Stephen King to wciąż gorące nazwisko w świecie filmu. Na podstawie jego prozy powstało ponad 70 produkcji, z czego pod większością z nich sam autor nigdy się nie podpisał. Mająca swoją premierę na jesień 2017 roku, ekranizacja powieści To, szturmem podbiła sale kinowe, dając krytykom pole do robienia widzom wody z mózgu, a twórcom zapewniając masę siana.

W 2019 roku dwójka reżyserów, Kevin Kolsch i Dennis Widmyer, postanowiła tchnąć nowe życie w opowiadanie Kinga z 1983 roku, Smętarza dla zwierzaków. Ale w przeciwieństwie do twórców nowej odsłony przygód krwiożerczego klauna Pennywise’a, którzy potrafili przenieść na ekran specyficzny klimat prozy Kinga, panowie odpowiedzialni za Smętarz zrobili jedynie niepotrzebny remake filmu z 1989 roku.

Louis (Jason Clarke) wraz z żoną i dwójką dzieci przeprowadza się z zatłoczonego Bostonu na sielską prowincję w stanie Maine. Pracujący jako lekarz mężczyzna zaczyna doznawać przerażających wizji związanych z nieudaną operacją, podczas gdy jego żonę nawiedzają wspomnienia dotyczące śmierci ciężko chorej siostry.

Para reżyserów, do spółki ze scenarzystą Jeffem Buhlem, choć dwoją się i troją, nie potrafią połączyć tych wątków z tajemniczym cmentarzem pośrodku mrocznego bagna. Wszystkie następujące po sobie wydarzenia po prostu się dzieją, a widz, tak jak i bohaterowie filmu, zdaje się nimi zupełnie nie przejmować.

Forsowana w materiałach promocyjnych ceremonia dzieci w maskach zwierząt okazuje się ostatecznie niewiele znaczącym zabiegiem wizualnym, a sedno przypowieści Kinga – o chciwości i moralności – zalega tak głęboko pod warstwą sztampowych horrorowych toposów, że w zasadzie nie da się go wypatrzyć.

Jedynym dobrze działającym trybikiem tej wykalkulowanej marketingowo machiny okazuje się John Lithgow. Gwiazda niskobudżetowego horroru Wybuch (1981) wyjątkowo sprawnie radzi sobie jako znana i lubiana w kinie grozy ikona tajemniczego starca z bagażem własnych doświadczeń.

Gdy dwójka bohaterów pochowa już martwego kota na przeklętej, będącej tematem tabu lokalnego plemiona Indian ziemi, Lithgow z niekrytym uśmiechem przewiduje następstwo tego wydarzenia. Szkoda jednak, że twórcy nie wykorzystali naturalnego atutu aktora, gdyż przy odrobinie humoru dostalibyśmy zapewne lepszy film!

Smętarz dla zwierzaków pozostaje jednak produkcją śmiertelnie poważną, co mogłoby zadziałać, gdyby scenariusz skupiłby się właśnie na postaciach, bo proza Kinga dotyka natury śmierci oraz kreśli nasz kulturowy związek ze stratą. W oryginalnym filmie przebijał się również kompleks „białego człowieka” działającego jako zdobywca na terenach opanowanych przez wrogą mu kulturę i wierzenia, czego w remake’u kompletnie zabrakło.

W efekcie otrzymaliśmy film zupełnie nijaki, niepotrzebny i niezapadający w pamięć. Twórcy i producenci zmarnowali w całości okazję, by dać widowni nawet jeśli niewybitny, to dobrze przemyślany i warsztatowo solidny horror, nad którym unosiłby się duch Kinga. Trudno bowiem powiedzieć, by unosił się nad nim jakikolwiek duch.

Oskar „Dziku” Dziki

 

Oryginalny tytuł: Pet Sematary
Produkcja: USA, 2019
Dystrybucja w Polsce: tylkohity.pl
Ocena MGV: 2/5

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.