Skin (2018)

Skin to czwarty pełnometrażowy film urodzonego w Izraelu scenarzysty i reżysera, Guya Nattiva. Zainspirowana dokumentem Erasing Hate amerykańskiej stacji MSNBC produkcja to nieco podkoloryzowana historia Bryona „Babsa” Widnera, neonazisty, który dosłownie musiał zmienić twarz, by rozpocząć nowe życie.

Film rozpoczyna scena faszystowskiego marszu ulicami Columbus w Ohio w 2005 roku. Na czele pochodu idzie umięśniony, niebezpiecznie charyzmatyczny i pokryty tatuażami Bryon – niesamowita kreacja aktorska Jamiego Bella. Całość przemarszu wieńczy brutalne starcie skinheadów z protestującą społecznością Afroamerykanów.

Właśnie tak poznajemy głównego bohatera – człowieka zupełnie oddanego neonazistowskiej grupie, niesławnym Vinlanderom pod przewodnictwem Freda (Bill Camp) i jego żony Shareen (Vera Farmiga). Małżeństwo specjalizuje się w przekonywaniu porzuconych i zagubionych dzieciaków, aby wstąpiły w szeregi grupy. Zmanipulowani młodzi tworzą oddaną bojówkę ocierającą się mocno o „nordycki kult”.

Nie będzie dużym spoilerem, jeśli zdradzę, że Bryon w pewnym momencie postanawia porzucić swoją „rodzinę” i podejmuje wszelkie kroki, by stać się normalnym obywatelem. Jednak najpierw będzie musiał przejść długą, bolesną operację pozbycia się szpecących jego twarz tatuaży o głównie nazistowskiej symbolice.

Zanim jednak poznamy powód, dla którego Babs postanowił odmienić swoje życie, Nattiv co jakiś czas oferuje nam makabryczne sekwencje prezentujące procedurę usuwania tuszu spod skóry.

Uwięziony między dwoma antagonistycznymi światami, Bryon bierze w tajemnicy ślub, przenosi się do innego miasta, aby chronić swoją rodzinę, i ostatecznie akceptuje jednorazową umowę z FBI, mającą na celu rozbicie gangu radykalnych skinheadów. Trwający 162 dni zabieg oczyszcza zarówno skórę, jak i duszę.

Bill Camp i Vera Farmiga są odpowiednio przerażający jako zimni i wyrachowani przywódcy stowarzyszenia. Ona umiejętnie odgrywa matczyną rolę, wykorzystując swoją seksualność, aby oczarować rekrutów. On, sprawny erudyta, podsyca ogień nienawiści w sfrustrowanych ludziach z prowincji.

Ogólnie, Skin utrzymany jest w bardzo surowym, nihilistycznym klimacie. Kamera rzadko pozwala sobie na chwilę oddechu w jakimś dalekim planie, znajdując się cały czas bardzo blisko głównego bohatera. Koniec końców, jest to przecież obraz ludzi, którzy zostali w ten czy inny sposób wyrzuceni poza ramy społeczeństwa.

W tym całym mroku i syfie znajdziemy jednak przebłyski dobra, reprezentujące niewinność: postaci dzieci, matczyną miłość, czy pomoc otrzymaną od zupełnie obcych ludzi. Znacznie więcej tutaj jednak poczucia fałszywej przynależności i sprawowania władzy poprzez przemoc, seks oraz narkotyki.

Choć Skin dobitnie pokazuje, że po skrajnie prawej stronie nie ma dobrych ludzi, zawsze można zmienić się na dobre. I choć droga ku odkupieniu jest przeważnie bolesna, z pomocą bliskich i nie tylko, jest osiągalna.

To historia człowieka, który podjął radykalne kroki, by zmienić samego siebie, czyniąc przy okazji świat odrobinę lepszym miejscem. Burzliwa sytuacja społeczna nadaje produkcji miana aktualnej, jednak przesłanie płynące z filmu Guya Nattiva jest jak najbardziej uniwersalne.

Oskar „Dziku” Dziki

 

Oryginalny tytuł: Skin
Produkcja: USA, 2018
Dystrybucja w Polsce: Sun Film Group Poland
Ocena MGV: 4/5

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.