Kolor z przestworzy (2019)

W szalonym thrillerze Mandy (2018) splamiony krwią Nicolas Cage ścigał z pianą na ustach odpowiedzialną za śmierć swojej partnerki fanatyczną sektę. Ale jeśli byliście przekonani, że był to jednorazowy wyskok tego, wydawać by się mogło skazanego na banicję aktora, jesteście w grubym błędzie! W Kolorze z przestworzy twarz Cage’a znów spłynie krwią… krwią alpaki!

Richard Stanley, reżyser kultowego Hardware (1990), wziął sobie za materiał źródłowy opowiadanie H.P. Lovecrafta z 1927 roku o tym samym tytule. Zapoczątkowana przez pisarza wizja wszechświata rządzonego przez destrukcyjne, złośliwe siły wydaje się dzisiaj bardzo popularna. Adaptacja Stanleya zachowuje fabularny zarys, jednocześnie przenosząc całą akcję do czasów współczesnych.

Niczym pionierzy, rodzina Gardnerów przybywa do lasów Massachusetts, osiedlając się na starej farmie należącej do ojca (Nicolas Cage). Towarzyszą im dość błahe problemy. Po przejściu mastektomii matka obawia się utraty zainteresowania ze strony męża, najmłodszy syn wydaje się trochę nieobecny a dwójka starszych dzieciaków szuka ucieczki, to w paleniu trawki, to w uprawianiu czarów. Jedynym sąsiadem Gardnerów jest przy tym ekscentryczny pustelnik, w którego wcielił się sam Tommy Chong, gwiazda i twórca kultowych komedii stonerowych z lat ‘70.

Codziennie kłopoty tracą jednak na znaczeniu, kiedy w posesję uderza jarzący się meteoryt. Czy jest to efekt parającej się czarnoksięstwem Lavinii (Madeleine Arthur)? Nie wiadomo. Kosmiczna skała okazuje się nośnikiem abstrakcyjnej istoty, której moc powoduje potworne mutacje i wypaczenie otaczającej rzeczywistości.

Podobnie do większości nakręconych na podstawie prozy Lovecrafta filmów, również Kolor z przestworzy boryka się z problemem tego, jak oddać na ekranie niewyobrażalną grozę. Bo właśnie to, co najstraszniejsze na kartach powieści, było dosłownie czymś nie z tego świata. Rozwiązanie zaproponowane przez Stanleya wiąże się jednocześnie z obrzydliwym „body horrorem”, jak i absurdalnym zachowaniem bohaterów wobec zagrożenia.

W szczególności gra aktorska Nicolasa jest tak ekspresyjna, że jego reputacja niezdyscyplinowanego dziwaka wydaje się w pełni zasłużona! Analogicznie do wspomnianej już Mandy, Cage z każdą kolejną minutą filmu zatraca się w swoim szaleństwie.

Ta sama zasada stopniowego burzenia rzeczywistości dotyczy również wizualnego podejścia reżysera do swojego dział. Tak jak w Hardware dominowała zgniła pomarańcz, tutaj paleta barw początkowa zdominowana jest przez kojącą zieleń lasu i nocny błękit. Wraz z upływem czasu, kolory te ustępują jednak obcej sile, która przypomina neonowy fiolet.

Wszystko robi tu wrażenie pomimo tego, że Kolor z przestworzy jest filmem niskobudżetowym! Mamy tutaj tandetne efekty CGI, jednak twórcy dwoją się i troją by jakoś sprytnie ukryć te niedociągnięcia. W sumie więcej jest tutaj obrzydliwych momentów, niż tych, które burzą całą imersję, jak zmutowany kot na drodze!

W efekcie film Stanleya się po prostu ogląda, a nie poddaje wnikliwym analizom. I choć można odebrać go jako przypowieść o rodzinie, która poprzez narastające szaleństwo traci siebie nawzajem, wszystko rozmywa się pomiędzy obrzydliwymi mutacjami ciała. To jedno z tych filmowych przeżyć, które przeniknie nas niczym tytułowa kosmiczna siła.

Oskar „Dziku” Dziki

 

Oryginalny tytuł: Color Out of Space
Produkcja: Portugalia/USA, 2019
Dystrybucja w Polsce: Brak
Ocena MGV: 4/5

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.