Francuz Quentin Dupieux to człowiek wielu talentów. Kiedy nie produkuje przebojowego techno pod pseudonimem Mr. Oizo, para się kinem, kręcąc surrealistyczne, przepełnione nihilizmem filmy, wykręcające naszą rzeczywistość niczym wizyta w gabinecie luster.
Ci, którzy zachwycali się psionicznymi mocami w Morderczej oponie (2010), łykną Deerskin bez jednego zająknięcia. Reszta będzie jednak potrzebować trochę czasu, by zadomowić się w szalonej wizji świata, jaką zafundował nam reżyser.
Film opowiada historię Georgesa (w tej roli zdobywca Oscara, Jean Dujardin), mężczyzny w średnim wieku bez żadnej szczególnej historii. I choć wiemy, że ma on problemy małżeńskie, scenariusz w zasadzie nie motywuje jego działań. A te mają na celu zniszczenie wszystkich kurtek na świecie, poza jednym, noszonym przez niego kubraczkiem ze skóry daniela.
Brzmi to wprawdzie nieco absurdalnie, ale twórca – rzecz jasna – prosi nas o tymczasowe zostawienie racjonalności w szafie, co jest największą zaletą jego filmu, bo Deerskin jest szczerym, budzącym zaufanie obrazem sugerującym, że fajnie jest czasem oddać się czystemu szaleństwu.
Cały schemat fabularny można skrócić do pytania: „A co, jeśli?”. A co, jeśli pewnego dnia rzucimy wszystko i uciekniemy w góry? A co, jeśli wydamy swoje ostatnie pieniądze na kurtkę? A co, jeśli zdecydujemy nagle zniszczyć pozostałe kurtki? Dupieux potrafi konstruować światy, które choć wyglądają znajomo, wydają się zimne i puste. Ale taka sceneria to najlepszy plac zabaw dla pozbawionej moralności wyobraźni.
Jako że reżyser nie stara się nadać głównemu bohaterowi głębi, jego skrótowe popadanie w obłęd może się jednak wydawać nieco nużące. Na szczęście, Georges na swojej drodze szybko spotyka wspólnika w postaci młodej barmanki Denise (Adele Hanele), która zafascynowana mężczyzną zaczyna wspierać go w jego misji.
Od tego momentu Deerskin przeradza się w zaskakująco brutalną makabreskę! Uzbrojony w ostrze zrobione z sufitowego wentylatora i przepełniony miłością do starej kapotki, Georges rusza na krwawą krucjatę ze wszystkimi posiadaczami kurtek. Nietrudno tutaj doszukać się prostej analogii do figury reżysera. Ba, film w jeden ze scen mówi nam to wprost! Twórca w końcu zawsze dąży do tego, by swej miłości nadać kształt filmu, pomimo tego, co myślą i mówią wszyscy wokoło.
Oczywiście, film kierowany jest raczej do tych, którym nie po drodze z głównym nurtem kina. Widzowie znajdą tu zarówno przerysowaną przemoc, jak i stylowy, mocno autorski sznyt. Ale nawet, jeśli główny bohater pod osłoną nocy pozbawia życia niewinnych ludzi, wciąż potrafi urzec swoim dziwacznym urokiem. Aktorska ekspresja Jeana Dujardina idealnie wpisuje się w tę absurdalną, ale niezwykle pasjonującą historię.
Rezultatem tego jest dzieło, które nie krzyczy, nie moralizuje i nie ocenia – po prostu przedstawia serię wydarzeń, w których postać poddaje się wewnętrznej serii impulsów. Często prowadzi to do naprawdę śmiesznych, niedorzecznych wydarzeń, ale na zwyczajnym ludzkim poziomie seans pozostaje bardzo przyjemnym doświadczeniem.
Oskar „Dziku” Dziki
Oryginalny tytuł: Le diam
Produkcja: Francja, 2019
Dystrybucja w Polsce: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty
Ocena MGV: 4/5