Szklana trumna (2016)

Sławna aktorka Amanda (Paola Bontempi) jest w drodze na galę, na której otrzymać ma statuetkę za całokształt kariery. Zanim dotrze jednak na miejsce, będzie musiała stoczyć nierówną walkę z tajemniczym oprawcą, który za plac swoich chorych zabaw wybrał ciasną, szczelnie zamkniętą limuzynę, do której nieświadomie wsiadła Amanda. Zasady gry są proste, kobieta ma posłusznie wykonywać wypowiadane zmodulowanym głosem polecenia, inaczej czeka ją bolesna kara.

Debiutujący pełnym metrażem reżyser i scenarzysta Haritz Zubillaga miał trudne zadanie. Posiadając ograniczoną paletę ruchów, musiał utrzymać widza w napięciu, prezentując mu praktycznie godzinny pokaz cierpienia i próby złamania psychicznego zamkniętej w limuzynie kobiety. Rozświetlone neonami więzienie staje się estradą, na której Amanda musi pokazać, że naprawdę zasługuje na obiecaną jej nagrodę, oraz wyciągnie naukę dotyczącą rozbieżnych sposobów radzenia sobie w przemyśle filmowym.

Choć całość trwa zaledwie 75 minut, Bontempi daje nam niezwykle ekspresyjny spektakl jednego aktora, od chłodnego opanowania po stopniowe łamanie się charakteru, by na końcu wyzwolić w sobie pierwotną, surową rządzę przetrwania. Widzimy ją zarówno, kiedy ze łzami w oczach, na kolanach, musi ssać obcas własnego buta, jak i wtedy, gdy w brutalny sposób traktuje „tulipanem”, wyrwanym wprost z Sześć kobiet dla zabójcy (1964) Maria Bavy, zamaskowanego szofera.

Jako że historia ogranicza się praktycznie do jednej, mało pojemnej lokacji, Zubillaga wykorzystuje urozmaiconą paletę barw i filtrów, dając widzowi złudzenie przyjemnej iluzji. Drugim, najważniejszym elementem ascetycznej scenografii, jest sztywno osadzona naprzeciwko bohaterki kamera, podkręcająca poczucie klaustrofobii. To również niesforsowana granica pomiędzy aktorem, a widownią.

Szklana trumna sprawnie unika popadnięcia w „transgresyjny” nurt torture porn, skłaniając się raczej w stronę włoskiego giallo, którego nie powstydziłby się wspomniany Mario Bava czy Dario Argento. Sekwencje seksualne choć mocne, nie epatują nigdy na siłę wymuszoną dosłownością, pozostając schowane za swoją kontekstową estetyką. Dociekliwi wyłapią nawet skórzane rękawiczki, znamienny element żółtego kryminału. Wnętrze limuzyny z całą swoją technologią i przepychem ma w sobie oprócz tego coś z kokpitu futurystycznego statku kosmicznego, opanowanego przez ustalający zasady gry, zimny, syntetyczny i wszechobecny głos.

Gdy twórcy odkrywają w końcu przed widzem wszystkie karty, klimat nieco jednak siada. Finałowa konfrontacja Amandy z oprawcą, choć nie popada szczególnie w gatunkową sztampę, przyprawia o lekkie rozczarowanie, zwłaszcza że środkowa część filmu wymusza na niej nieco szybszy epilog. Ale napięcia między dwoma stojącymi naprzeciw siebie postaciami z pewnością nie brakuje. Całość pozostawia nas z poczuciem obojętności zarówna dla jednej, jak i drugiej strony.

Prawdziwie piękno filmu Zubillaga tkwi w jego płynnej formie, potrafiącej zarówno zachwycić atmosferyczną, pieczołowicie wykonaną scenografią – zbudowaną z istniejących już części samochodów – jak i dusznej narracji, która utrzymuje widza na krawędzi fotela od pierwszych do ostatnich minut. Czy warto zatem zajrzeć do tytułowej szklanej trumny? Zdecydowanie tak, to jeden z najbardziej pomysłowych efektów wykorzystania ograniczonej budżetem przestrzeni, a z pewnością najładniejszy.

Oskar „Dziku” Dziki

 

Oryginalny tytuł: El ataúd de cristal
Produkcja: Hiszpania, 2016
Dystrybucja w Polsce: Kino Świat
Ocena MGV: 4/5

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.